czwartek, 3 grudnia 2009

Hidden Scars - dobra ekipa - recenzja PROMO 2009 dla METAL-CORE.pl

Z tymi Panami poznałem się przy okazji "Bitwy o Łódźstock". Początkowo mieliśmy ze sobą rywalizować, ale widocznie jurorzy nie chcieli wyrównanego pojedynku i ku zaskoczeniu wszystkich w dniu nagrań słynnego, w bielskich kręgach oczywiście, materiału nastąpiła zmiana. I trafiliśmy na Sitelight.

Hiddensi - bo tak pozwalamy sobie na nich mówić - nie próżnują i w innym festiwalu zostali zauważeni. Nagrodą była wizyta w studiu. "Promo 2009" to efekty tej sesji.


www.myspace.com/hiddenscarspl

Czytać:

W tym miesiącu zespół Hidden Scars uraczył nas nagraniami zatytułowanymi „PROMO 2009”. Wszyscy na pewno zadają sobie pytanie – "Dlaczego weszli do studia tylko na 2 numery?". Nagrania były nagrodą na festiwalu, w którym HS brało udział.



Już na twarzach osób, które miały wcześniej kontakt z twórczością bartoszyckiej ekipy pojawia się lekki uśmiech – tak, zgadza się, wreszcie usłyszymy utwory nagrane w profesjonalnym studiu. Miałem przyjemność recenzować poprzedni materiał HS i może wielu to zaskoczy, ale po skonfrontowaniu ze sobą „DIY” (2008) i „PROMO 2009” trudno mi zdecydowanie określić, który materiał jest lepszy.

Od pierwszej sekundy słuchania na plus dla nowego materiału jest oczywiście jakość nagrań. Każdy instrument jest tutaj dobrze wyeksponowany. Oczywiście nie łudźmy się - nie jest to mega wielki, zwalający z nóg sound; jest po prostu bardzo dobry.

Utworem, który muzycy z HS wybrali jako numer jeden jest „Between the Past and the Future”. Otwiera go stosunkowo melodyjny riff, dlaczego stosunkowo? Bo gdyby zagrał to Faust Again, byłby to melodyjny motyw, ale jak na twórczość HS (szczególnie na taki fragment) jest zaskakujący. Chwilę później, gdy motoryczna perkusja wraz z ciężkim, agresywnym, krzyczanym wokalem uderza w nas, robi się naprawdę przyzwoity ciężki napór, który na koncertach musi się rewelacyjnie sprawować. „Niektóre rzeczy się zmieniają, a niektóre nie” (przepraszam możliwe, że przekręciłem) – brzmi cytat z „Matrixa” – jak przystało na metalcore i bartoszycki zespół dostajemy bardzo przyjemny breakdown, którym HS zamyka również ten numer. Na uwagę zasługuje pojawiająca się w środkowej części utworu bardzo melodyjna partia gitary, połączona z umiarkowanym perkusyjnym rytmem.

Drugim numerem, a zarazem ostatnim jest „Measure of Honesty”. Pierwsze wrażenie?Świetne rytmiczne intro, wielki plus dla perkusisty. Ten numer jest zdecydowanie bardziej skomplikowany niż „Between the Past and the Future” – przed zwrotką słyszymy motyw gitarowy, dosyć podobny do tego z poprzedniego utworu. A zwrotka? Tutaj osobiście przeżyłem szok – moje skojarzenie wiązało się z Sepulturą. Ten motyw na pewno przerazi kilku fanów HS, którzy zgadzali się ze mną, że w stylistyce podobnej do utworu „Wrong Path” (z debiutanckiego materiału) HS nie pokazują się od najlepszej strony. Ale spokojnie – na refrenie dostajemy już prawie typowe, wypełnione melodią HS. Prawie? W żadnym z dwóch numerów nie ma czystych wokali. Co prawda pojawia się tam mówiona partia, ale nie ma mowy o jakimkolwiek zaśpiewanym fragmencie. W tym numerze tak jak i w poprzednim, mamy melodyjną wstawkę, z tym, że ta z „Measure of Honesty” jest zdecydowanie bardziej rozbudowana. Powiem więcej - piękna, miejscami podniosła partia, która mi osobiście przypadła do gustu i myślę, że tym, którzy wcześniej mieli już kontakt z HS również się spodoba. Numer tak jak jego poprzednik kończy się breakdownem. 

Wydaje mi się, że materiał zawarty na „PROMO 2009” może rozczarować wiele osób. Słucha się go na pewno przyjemniej niż poprzednika, ale to zasługa wizyty w studiu nagraniowym. Widać ewidentnie, że Hidden Scars szuka nowych rozwiązań, stara się urozmaicać swoją muzykę i grać ją coraz ambitniej. Słyszałem już głosy, że to całkiem inne HS. To, że zrezygnowali z czystych wokali nie jest wielką zmianą, ma to swoje dobre i złe strony: nadają ciężaru swojej muzyce, ale zmniejszają sobie grono odbiorców. Poprzednio moim zarzutem było nadmierne wzorowanie się twórczością As I Lay Dying, tym razem tak nie jest. Wydaje mi się, że Hidden Scars odnalazło swój styl – wyważona dawka melodii - trzeba przyznać, że Hary i Marcin mają wielki talent kompozytorski, dwa krzyczane wokale, dynamiczna perkusja i dobry breakdown. Bardzo przypadły mi do gustu partie Kudłatego, poprawi się jeszcze jego gra na stopach i będzie rewelacja - brawa za kreatywność. Niestety teksty utworów są dla mnie w dużej mierze niezrozumiałe, ale w barwie wokalisty ewidentnie słychać postępy.

Bardzo cieszę się, że Hidden Scars pokazali, iż nie są tylko kopią As I lay Dying. Po pierwszym przesłuchaniu brakowało mi śpiewanych partii, dlatego polecam kilkukrotne podejście do tych nagrań. Nie ma co prawda na tym materiale takiego utworu, który zapamiętałem tak jak „Distant Prayer”, ale na taką ocenę ten materiał zasługuje.

Ocena: 8 / 10